piątek, 9 października 2015

2.

Widzę, że parę osób zaglądało, niestety nikt nie miał chęci napisać komentarza. Czekam na wasze zdania czy mam pisać dalej czy sobie odpuścić :)



Bla, bla bla. Szkoła zaczyna mnie już wkurzać, chłopak jak to chłopak, same problemy, o pracy nawet mi się nie chce gadać. I z tego wszystkiego tylko przyjaciółka jest naprawdę najlepsza – pomyślałam.
- Rosie chodź tu, bo się spóźnimy!
- Już idę – odpowiedziałam i popędziłam na dół.
Moja przyjaciółka bardzo przejmowała się szkołą, ponieważ rodzice obiecali jej auto jak tylko skończy liceum. Mi tam średnio zależało, bo i tak wiedziałam że nic tym nie osiągnę. Ale co poradzę, jak trzeba to trzeba.
Idąc korytarzem w stronę drzwi wyjściowych zerknęłam tylko na zdjęcie wiszące przy schodach. Ja i moja najlepsza przyjaciółka z podstawówki.
 - Zmieniłaś się, stara dupo – pomyślałam i podeszłam do dużego lustra w przedpokoju. Patrząc w nie widziałam już tylko zgrabną piękność o długich brązowych włosach, niebieskich oczach i ciuchach, których nie powstydziłaby się żadna aktorka.
- Już, już. Wyglądasz pięknie! A teraz przestań tak patrzeć i chodź wreszcie, bo się spóźnimy na autobus.
- Idę – powiedziałam w zadumie i poszłam za Marcelą na przystanek. Ona jest moim przeciwieństwem, dużo niższa, farbowane, rude włosy i wiecznie luźne ubrania. Ale faceci na to lecą.  Długo nie musiałyśmy czekać, od razu podjechał autobus, a ja przez całą drogę byłam tak zamyślona, że nie słyszałam ani słowa z tego co mówiła do mnie Marcela.
- Haalo! Tu ziemia! – niestety już zdążyła to zauważyć – Co się z tobą dzieje ? O czym tak myślisz ?
- Wiesz, pisałam tą notkę na bloga i  się zamyśliłam. Tak dużo się zmieniło w moim życiu, nawet nie jestem w stanie tego ogarnąć.
- Ale na lepsze ?
- Taak, oczywiście. Co by nie było, podoba mi się taki stan rzeczy jaki teraz jest.
- To dobrze. A w ogóle to za tydzień robię osiemnastkę ! Jeszcze nie wiem gdzie, ale mam już listę gości, zastanawiam się tylko ile alkoholu, jak myślisz ?
- O kurcze ! Faktycznie! Ale będzie biba! A ile osób chcesz zaprosić ?
- Noo…. Na liście mam 30.. Ale mam problem z miejscem. Bo bardzo chciałam w tym pokoju u mnie na końcu, ale tata musiałby go skończyć…
- Na pewno coś wymyślisz. A teraz chodź, bo nam miejsce zajmą!
Jedno w tej szkole jest super. Przychodzisz na lekcje, które trwają po półtorej godziny i wystarczy jak będziesz wyglądać na mądrego. Żadnych zadań domowych, żadnych kartkówek, sprawdzianów. Po prostu luksus! Tak samo przerwy są całkiem inne niż w normalnej szkole, wystarczy, że wyjdziesz z Sali parę minut po dzwonku i korytarze są….. zupełnie puste!
- Ja to do tej pory się zastanawiam gdzie podziewają się ci wszyscy ludzie. Za każdym razem jak widzę te pustki to mnie dziw bierze. A ty ? – patrzę na Marcelę, ale ta już odleciała. Tymi swoimi maślanymi oczkami wpatruje się na schody, którymi dumnie kroczy prawdziwe bóstwo. Wysoki, wysportowany brunet o dziecięcych brązowych oczach i szerokim uśmiechu zapraszającym do flirtu.
- Nie wierzę, że ty dalej wzdychasz do tego palanta!
- Oh, jak możesz! On jest wspaniały…Taki przystojny, słodki a widziałaś jakie ma mięśnie?
- Tak. Widziałam… Dla mnie jest po prostu zapatrzonym w siebie mięśniakiem bez mózgu. Co on w ogóle robi w szkole? Niech się zgłosi do jakiegoś Top Model dla mężczyzn czy coś..
- Ciiiiicho ! Idzie tu! – i to był koniec naszej rozmowy na ten temat. Nic do niej nie docierało. Przechodząc obok niego robiła tą swoją minę, a ja tylko kolejny raz przewracałam oczami. Od początku tej szkoły próbuję jej uświadomić, że jeśli już się nią zainteresuje to tylko po to, żeby dodać następne trofeum do swojej kolekcji zaliczonych dziewczyn w tej szkole. Albo mieście.
Na szczęście lekcje minęły szybko i zdążyłyśmy wrócić do domu, przebrać się i wyruszyć do miasta zanim jeszcze zrobiło się ciemno, a patrząc na to, że jest już połowa listopada naprawdę był to cud. Jak każde nasze wyjście na miasto, zaczęłyśmy od wielkiej porcji lodów, w mojej ulubionej lodziarni. Kocham ten nowoczesny klimat. Szklane stoliki, wysokie krzesełka barowe z czarnymi obiciami a do tego te wspaniałe, królewskie żyrandole. Dla mnie była to prawdziwa magia. Po godzinie objadania się ogromną ilością pustych kalorii, byłyśmy tak najedzone że sił starczyło nam tylko na przejrzenie dwóch sklepach. W sumie, tak patrząc na parę lat wstecz tylko raz udał nam się plan, przejścia całej galerii handlowej. Uff, pamiętam jak mnie wtedy nogi bolały! Gdybym mogła to nie ruszałabym się przez tydzień. Ale same tego chciałyśmy.
- Ja muszę do toalety. – głos Marceli wyrwał mnie z zadumy. Ruszyłyśmy więc w stronę wielkiego znaku prowadzącego do strefy innej niż ciuchy i jedzenie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz