Bla, bla bla. Szkoła zaczyna
mnie już wkurzać, chłopak jak to chłopak, same problemy, o pracy nawet mi się
nie chce gadać. I z tego wszystkiego tylko przyjaciółka jest naprawdę najlepsza
– pomyślałam.
- Rosie chodź tu, bo się spóźnimy!
- Już idę – odpowiedziałam i popędziłam na dół.
Moja przyjaciółka bardzo przejmowała się szkołą,
ponieważ rodzice obiecali jej auto jak tylko skończy liceum. Mi tam średnio
zależało, bo i tak wiedziałam że nic tym nie osiągnę. Ale co poradzę, jak
trzeba to trzeba.
Idąc korytarzem w stronę drzwi wyjściowych
zerknęłam tylko na zdjęcie wiszące przy schodach. Ja i moja najlepsza
przyjaciółka z podstawówki.
- Zmieniłaś
się, stara dupo – pomyślałam i podeszłam do dużego lustra w przedpokoju.
Patrząc w nie widziałam już tylko zgrabną piękność o długich brązowych włosach,
niebieskich oczach i ciuchach, których nie powstydziłaby się żadna aktorka.
- Już, już. Wyglądasz pięknie! A teraz przestań tak
patrzeć i chodź wreszcie, bo się spóźnimy na autobus.
- Idę – powiedziałam w zadumie i poszłam za Marcelą
na przystanek. Ona jest moim przeciwieństwem, dużo niższa, farbowane, rude
włosy i wiecznie luźne ubrania. Ale faceci na to lecą. Długo nie musiałyśmy czekać, od razu podjechał
autobus, a ja przez całą drogę byłam tak zamyślona, że nie słyszałam ani słowa
z tego co mówiła do mnie Marcela.
- Haalo! Tu ziemia! – niestety już zdążyła to
zauważyć – Co się z tobą dzieje ? O czym tak myślisz ?
- Wiesz, pisałam tą notkę na bloga i się zamyśliłam. Tak dużo się zmieniło w moim
życiu, nawet nie jestem w stanie tego ogarnąć.
- Ale na lepsze ?
- Taak, oczywiście. Co by nie było, podoba mi się
taki stan rzeczy jaki teraz jest.
- To dobrze. A w ogóle to za tydzień robię
osiemnastkę ! Jeszcze nie wiem gdzie, ale mam już listę gości, zastanawiam się
tylko ile alkoholu, jak myślisz ?
- O kurcze ! Faktycznie! Ale będzie biba! A ile
osób chcesz zaprosić ?
- Noo…. Na liście mam 30.. Ale mam problem z
miejscem. Bo bardzo chciałam w tym pokoju u mnie na końcu, ale tata musiałby go
skończyć…
- Na pewno coś wymyślisz. A teraz chodź, bo nam
miejsce zajmą!
Jedno w tej szkole jest super. Przychodzisz na
lekcje, które trwają po półtorej godziny i wystarczy jak będziesz wyglądać na
mądrego. Żadnych zadań domowych, żadnych kartkówek, sprawdzianów. Po prostu
luksus! Tak samo przerwy są całkiem inne niż w normalnej szkole, wystarczy, że
wyjdziesz z Sali parę minut po dzwonku i korytarze są….. zupełnie puste!
- Ja to do tej pory się zastanawiam gdzie
podziewają się ci wszyscy ludzie. Za każdym razem jak widzę te pustki to mnie
dziw bierze. A ty ? – patrzę na Marcelę, ale ta już odleciała. Tymi swoimi
maślanymi oczkami wpatruje się na schody, którymi dumnie kroczy prawdziwe
bóstwo. Wysoki, wysportowany brunet o dziecięcych brązowych oczach i szerokim
uśmiechu zapraszającym do flirtu.
- Nie wierzę, że ty dalej wzdychasz do tego
palanta!
- Oh, jak możesz! On jest wspaniały…Taki
przystojny, słodki a widziałaś jakie ma mięśnie?
- Tak. Widziałam… Dla mnie jest po prostu
zapatrzonym w siebie mięśniakiem bez mózgu. Co on w ogóle robi w szkole? Niech
się zgłosi do jakiegoś Top Model dla mężczyzn czy coś..
- Ciiiiicho ! Idzie tu! – i to był koniec naszej
rozmowy na ten temat. Nic do niej nie docierało. Przechodząc obok niego robiła
tą swoją minę, a ja tylko kolejny raz przewracałam oczami. Od początku tej
szkoły próbuję jej uświadomić, że jeśli już się nią zainteresuje to tylko po
to, żeby dodać następne trofeum do swojej kolekcji zaliczonych dziewczyn w tej
szkole. Albo mieście.
Na szczęście lekcje minęły szybko
i zdążyłyśmy wrócić do domu, przebrać się i wyruszyć do miasta zanim jeszcze
zrobiło się ciemno, a patrząc na to, że jest już połowa listopada naprawdę był
to cud. Jak każde nasze wyjście na miasto, zaczęłyśmy od wielkiej porcji lodów,
w mojej ulubionej lodziarni. Kocham ten nowoczesny klimat. Szklane stoliki,
wysokie krzesełka barowe z czarnymi obiciami a do tego te wspaniałe, królewskie
żyrandole. Dla mnie była to prawdziwa magia. Po godzinie objadania się ogromną
ilością pustych kalorii, byłyśmy tak najedzone że sił starczyło nam tylko na
przejrzenie dwóch sklepach. W sumie, tak patrząc na parę lat wstecz tylko raz
udał nam się plan, przejścia całej galerii handlowej. Uff, pamiętam jak mnie
wtedy nogi bolały! Gdybym mogła to nie ruszałabym się przez tydzień. Ale same
tego chciałyśmy.
- Ja muszę do toalety. – głos Marceli wyrwał mnie z
zadumy. Ruszyłyśmy więc w stronę wielkiego znaku prowadzącego do strefy innej
niż ciuchy i jedzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz